+1
paweł p 3 lutego 2018 21:50
Ponieważ nie byłem jeszcze w Gruzji, a narty lubię, w tym roku na wyjazd zimowy wybór padł na Gudauri – podobno najlepszy gruziński kurort narciarski. Wyjazd był przede wszystkim narciarski, więc mało było zwiedzania. Lot Wizzairem do Kutaisi przebiegł bezproblemowo, Gruzja przywitała mnie pięknym widokiem Kaukazu.

Kaukaz.jpg


Na lotnisku szybki i bezproblemowy odbiór samochodu – wypożyczony w http://cars4rent.ge/ Nissan Pathfinder – bez użycia karty kredytowej – tylko spisane dane z paszportu i numer telefonu. Samochód spisywał się bez zarzutu. Dojazd na miejsce zajął mi około 5 godzin. Generalnie spodziewałem się gorszych warunków, droga okazała całkiem przyjemna. Przejazd częściowo autostradą z ograniczeniem prędkości 110 km/h – i nikt mnie nie wyprzedzał, w odróżnieniu od mniejszych dróg lokalnych, gdzie kierowcy są lekko szaleni – szczególnie ci marszrutek i tirów... Lekko onieśmielony ich jazdą w Surami zaparkowałem przed sklepem przejeżdżając linię ciągłą. Jak wyszedłem ze sklepu czekał już na mnie policjant (albo milicjant) z mandacikiem 60 lari – absolutnie nie chciał gotówki; do zapłaty w banku albo w czymś w rodzaju bankomatu – taka maszyna do wszelkich opłat - jest w sklepie w Gudauri, nie można płacić kartą – tylko gotówką. Do obsługi tej maszyny, pomimo obrania języka angielskiego, wskazana jest znajomość alfabetu gruzińskiego - część danych jest do wpisania ich „robaczkami”. Mandatu nie można też zapłacić na komisariacie – miałem nawet wrażenie, że policjanci wpadli w lekkie przerażenie (albo oburzenie ?) jak wyjąłem gotówkę. Tak przy okazji, policjantów spotyka się dość często, również na stoku, a same komisariaty są nowe i wyróżniają się wśród dość biednej zabudowy.

Po drodze jest parę ciekawych miejsc, ale ograniczyłem się jedynie do pobieżnego obejrzenia tych bezpośrednio przy drodze – Twierdza Surami z XVI/XVII wieku - wznosi się wśród zabudowań mieszkalnych


Surami (2).jpg



Surami (3).jpg



W okolicy przy drodze minąłem liczne mini „piekarnie” placków nazuki – bardzo smaczne bułeczki z cynamonem i rodzynkami.

Nazuki (1).jpg



Nazuki (2).jpg

3

Tuż przed Gudauri znajduje się XVI wieczna forteca Ananuri z XVII wieczną cerkwią Zaśnięcia NMP.


Ananuri (4).jpg



Ananuri (3).jpg



Wieczorkiem dojechałem na miejsce. Gudauri powstało za czasów ZSRR – w latach 80 XX wieku, znajduje się na wys. ok 2200 m n.p.m., składa się z dość chaotycznej zabudowy – niewiele
prywatnych domków oraz hoteli. Kilka apartamentowców jest w budowie, więc pewnie za kilka lat pojawią się tłumy, a może nie. W centrum jest stacja benzynowa (nie można płacić kartą, zresztą na stacjach w ogóle nie udało mi się jej użyć – tylko gotówka, ale przyznam się, że bardzo nie szukałem), kantor, „supermarket” - w nim z kolei można płacić kartą, kilka budek z pamiątkami i produktami lokalnymi – miód, wino, czacza, owoce itp.


IMGP0480.jpg


IMGP0476.jpg


IMGP0475.jpg


IMGP0391.jpg


IMGP0384.jpg



Rano Kaukaz przywitał mnie piękną pogodą, widoki cudowne. Bez problemów wypożyczyłem narty – jest kilka wypożyczalni, mają narty, deski, buty i kaski. Ja akurat kask i buty miałem własne. Jeśli chodzi o trasy – to szału nie ma. Jest sześć wyciągów krzesełkowych i jedna gondolka, trasy od 2200 do 3300 m, w większości niebieskie, jedna czarna, 2 czerwone. Wszystkie bardzo dobrze utrzymane – wyratrakowane, są też tereny do jazdy poza trasami w puchu. Śniegu oczywiście w bród. No i przede wszystkim luźno, bez kolejek. Wyciągi czynne od 10 do 17.
Dodatkową atrakcją są loty na paralotni – w tandemie. Ja akurat się nie skusiłem....ale moja córka była zachwycona – leciała z mistrzem Rosji w akrobatyce spadochronowej. Cena – 250 lari, 100 $ lub 100 €; nietargowalne – przynajmniej mi się nie udało. Chętnych sporo. Dużo też instruktorów – trafiliśmy nawet na Polkę – przyjeżdża do Gudauri na cały sezon, była bardzo zadowolona – córka podszkoliła się na snowboardzie. Cena – 60 lari/godzina, 100 dwie.


IMGP0690.jpg


IMGP0620.jpg


IMGP0616.jpg


IMGP0607.jpg


IMGP0602.jpg


IMGP0507.jpg


IMGP0239.jpg


IMGP0288.jpg



Zawsze mnie intrygowała Gruzińska Droga Wojenna – czyli trakt przez Kaukaz z Tbilisi do Władykaukazu – więc nie mogłem sobie odpuścić przyjemności jej przejechania – oczywiście części gruzińskiej. Ponieważ do granicy jest tylko około 40 kilometrów wybrałem się na przejażdżkę po nartach. Po drodze sznur Tirów na poboczu. Przed Stepancmindą chyba na tle Kazbegi znajduje się kościół, początkowo myślałem, że to słynny monaster Cminda Sameba, ale nie.


IMGP0320.jpg


IMGP0325.jpg



W pewnym momencie nawierzchnia drogi traci asfalt i dalej już nie jechałem – skończyła się Gruzja. Widoki pewnie ładne, ale ponieważ było ciemno trudno mi to było potwierdzić.


IMGP0326.JPG


IMGP0328.jpg



Do monasteru Cminda Sameba droga prowadzi pod górę, na końcu znajduje się parking – dalej nie dojechałem i ponieważ była już noc też nie poszedłem… Trzeba będzie wrócić latem.


IMGP0330.jpg


IMGP0331.jpg



Przejazd Gruzińską Drogą Wojenną okazał się bardzo emocjonujący – jadąc w górę, ruch tirów był wstrzymany, w drodze powrotnej tiry ruszyły. Kierowcy chyba strasznie wkurzeni byli czekaniem, bo na tej w sumie wąskiej drodze z serpentynami urządzali sobie wyścigi – wystarczyło by jeden z tirów jechał wolniej, a reszta od razu go wyprzedzała. Marszrutki i osobowe oczywiście cały czas jechały pod prąd. W sumie ciekawe doświadczenie.

Podsumowując – wyjazd okazał się bardzo udany – Gruzja „zaliczona”, narciarsko źle nie było – z miejsc w których szusowałem na pewno w Dolomitach, Trzech Dolinach czy nawet w naszym Szczyrku tras jest więcej i są bardziej urozmaicone. Jednak brak kolejek, piękne widoki, przyjaźni mieszkańcy całkowicie to zrekompensowały.


Wypożyczenie samochodu -267 € z ubezpieczeniem
Benzyna 95 – 2,3 lari/litr
Nocleg w Gudauri – przez Airbnb 280 € z śniadaniami 3 osoby/7 dni w pokoju 4 osobowym
Karnet – 6 dni w styczniu - 213 lari dorosły, 133 dziecko.
Wypożyczenie nart/deski – 20 lari dziennie, buty 10
Kantor na lotnisku – ostatni tydzień stycznia ( kursy lepsze niż w Gudauri) $-2,514 €-3,06Codziennie przygotowane - równiutko wyratrakowane. Jeden dzień sypał cały czas śnieg i była mgła więc oczywiście warunki się pogorszyły, ale następnego dnia wszystkie trasy były równiutkie.

trasy.jpg


trasy 2.jpg

Dodaj Komentarz

Komentarze (5)

dyzio1 3 lutego 2018 22:16 Odpowiedz
Jak oceniasz przygotowanie tras?
niciej 13 lutego 2018 23:34 Odpowiedz
Do tego - przynajmniej jak byłem - mały tłok na trasach, więc nie są rozjeżdżone. I mnóstwo możliwości freeridu
pawel-p 14 lutego 2018 10:12 Odpowiedz
Największy tłok był na dole o 10 - jak otwierały się wyciągi - 10 minut stania, na trasach pusto, pewnie jak wybudują te wszystkie rozpoczęte hotele to się zagęści. Z drugiej strony budują też nowe wyciągi (gondole).
24242 15 lutego 2018 13:32 Odpowiedz
Dzięki @pawel-p za fajny opis :).
24242 15 lutego 2018 13:32 Odpowiedz
Dzięki @pawel-p za fajny opis :).